środa, 9 marca 2016

Biochemia Urody - Tonik z kwasami AHA/BHA 10%

Parę słów wstępu.

Z problemami skórnymi zmagam się od wielu lat. W okresie dojrzewania, od ok. 11-12. roku życia, moją zmorą był typowy trądzik z licznymi zmianami ropnymi - odwiedziłam w tamtym czasie kilku dermatologów, zużyłam szereg przepisywanych przez nich maści i innych środków (w tym doustny antybiotyk), przeszłam także serię peelingów kwasem salicylowym, co wspominam najlepiej, bo efekty były prędko zauważalne i okazały się być trwałe.
Od tamtej pory mój trądzik ewoluował do lżejszej postaci - trądziku zaskórnikowego. Ta właśnie postać trądziku towarzyszy mi do dziś, a lat mam 23. Dermatologów odpuściłam sobie dawno temu, a jako że problem nie jest już aż tak palący jak w poprzedniej fazie i stan mojej cery utrzymuje się na w miarę zrównoważonym poziomie, nie robiłam właściwie nic konkretnego w kierunku jego poprawy. Czasem jednak nachodziły mnie zrywy pt. "A gdyby spróbować pozbyć się tego wszystkiego raz na zawsze i zawalczyć o idealną cerę?". I tak oto efektem jednego z ostatnich zrywów był zakup toniku, który chcę Wam przedstawić.

Tonik z kwasami AHA/BHA 10% z Biochemii Urody z typowym tonikiem ma niewiele wspólnego - nazwę i płynną postać. O jego wszystkich właściwościach możecie przeczytać na stronie producenta, ja pozwolę sobie przytoczyć tylko kilka z nich, najbardziej istotnych dla mnie w kontekście tego posta:

Cera tłusta, trądzikowa, mieszana, odporna, z wypryskami, zanieczyszczonymi porami skóry, bliznami, potrzeba oczyszczenia porów skóry i złuszczenia. Jako produkt uzupełniający walkę z przebarwieniami, stosowany z wybranym serum.

» Działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie i komedolitycznie (czyli pomaga w oczyszczaniu porów skóry i redukcji zaskórników).
» Przyśpiesza gojenie wyprysków oraz wspomaga redukcję blizn i śladów potrądzikowych.
» Intensywnie złuszcza (działa intensywniej niż inne produkty z kwasami o stężeniu 10 -15%, których pH jest wyższe niż 3. Niskie pH zwiększa bio-dostępność kwasów i siłę działania produktu).
» Wspomaga walkę z przebarwieniami pigmentacyjnymi i pozapalnymi (ślady po wypryskach).
Tonik przysyłany jest w postaci półproduktów, które należy połączyć ze sobą w kolejności określonej w instrukcji. Jest to banalnie proste i przyjemne, ponieważ wszystko jest już odmierzone, ale i tak można wczuć się w rolę małego chemika. Pewnie znalazłyby się osoby, dla których konieczność samodzielnego wymieszania składników stanowi wadę, ja jednak zaliczam się do tych, dla których to ogromna zaleta, bo całe przedsięwzięcie jest dla mnie świetną zabawą, a duma, że coś, co zrobiłam własnymi rękami działa jest nie do podrobienia! Paczka zawiera prawie wszystkie składniki, jak i niezbędne akcesoria (kubeczek z miarką, pipetkę, bagietkę, etykietkę na gotowy produkt) - jedynym składnikiem, którego brakuje w zestawie i który należy dostarczyć samodzielne, jest zwykły spirytus (rektyfikowany, NIE salicylowy) 95% vol., inaczej alkohol etylowy, powszechnie dostępny w sklepach monopolowych i spożywczych.
Koszt toniku to:
19,80 zł
8,90 zł przesyłka
ok. 1,30 zł spirytus (potrzeba tylko 10 ml, koszt butelki 100 ml to ok. 13 zł)
= ok. 30 zł

Tonik stosuję go co drugi dzień na noc, raz spróbowałam dwa dni pod rząd, ale działanie było dla mnie zbyt mocne, więc uważam, że jednodniowa przerwa jest optymalna. Wylewam odrobinę toniku w zagłębienie dłoni i palcami nanoszę na oczyszczoną i osuszoną skórę twarzy, a następnie lekko wmasowuję. Na początku aplikowałam tonik płatkami kosmetycznymi, ale wg mnie było to niezbyt efektywne i duża część płynu wsiąkała w płatek. Po nałożeniu toniku odczuwam delikatne szczypanie, które po chwili mija. Tonik nie wchłania się całkowicie, pozostawia na skórze lekko tłusty film, ale w niczym mi to nie przeszkadza, bo jak już wcześniej wspomniałam, używam go na noc. Co istotne, nie brudzi ani nie odbarwia poszewek, piżam czy innych tkanin, co niestety zdarzało mi się przy stosowaniu innych preparatów na trądzik.

Tonik jest w moim użytku od 25 lutego, czyli niemal 2 tygodnie i już teraz mogę powiedzieć, że dostrzegam pozytywne efekty. Czoło i policzki są wyraźnie wygładzone - większość zaskórników zamkniętych (tworzących tzw. kaszę) została zredukowana, a z nosa i brody powoli znikają zaskórniki otwarte (wągry, czyli nieestetyczne czarne kropki). Pory nieco się zwęziły, a łojotok troszkę uspokoił, choć nadal mi doskwiera. Skóra łuszczy się delikatnie i nie wykazuje objawów podrażnienia.
Zdjęcia nie uchwyciły większości zaskórników na policzkach, ale możecie mi wierzyć, że pod palcami czuć było nieprzyjemną chropowatość skóry.
Efekty możecie ocenić sami. Twarz jest o wiele gładsza, czasem aż nie mogę powstrzymać się od dotykania jej, choć nie powinno się tego robić.